Czego może żądać frankowicz w procesie sądowym?

Czego może żądać frankowicz w procesie sądowym?

W niniejszym poście wyjaśnimy, jakich roszczeń może przed sądem dochodzić kredytobiorca, który zawarł umowę o kredyt denominowany we franku szwajcarskim lub umowę o kredyt indeksowany do franka szwajcarskiego. Post ten jest drugim z serii kilku postów, dotyczących trudnej, choć w ostatnim czasie bardzo popularnej i kontrowersyjnej problematyki tzw. kredytów frankowych.

Dwa rodzaje roszczeń

Zasadniczo kredytobiorcy „frankowi” mogą dochodzić przed sądem dwóch rodzajów roszczeń. Są to:

  1. roszczenia oparte na założeniu o nieważności całej umowy oraz
  2. roszczenia oparte na założeniu o nieważności tylko niektórych postanowień umowy o kredyt (tzw. „odfrankowienie kredytu”).

Roszczenia oparte na założeniu o nieważności całej umowy

Umowa jest nieważna w całości, jeśli:

  1. wszystkie jej postanowienia (klauzule) są dotknięte nieważnością lub 
  2. tylko niektóre z postanowień umowy są nieważne, lecz bez tych postanowień umowa:
    1. albo nie może obiektywnie istnieć (np. nie może istnieć umowa, w której nieważne jest postanowienie określające wynagrodzenie jednej ze stron, a także umowa, której postanowienia odsyłają do kursu waluty obcej, nie określając sposobu, w jaki ma nastąpić określenie tego kursu – o ile nie istnieje przepis, który stanowi, jak należy ów kurs określać),
    2. albo może obiektywnie istnieć, lecz po usunięciu postanowień dotkniętych sankcją nieważności umowa nie będzie odpowiadać woli stron, którą wykazały podczas zawierania rzeczonej umowy (np. wskutek usunięcia nieważnych postanowień doszłoby do zmiany typu umowy albo do zamiany umowy odpłatnej na nieodpłatną). 

Jeśli umowa o tzw. kredyt frankowy zostanie przez sąd uznana za nieważną w całości, wówczas sąd może przychylić się do żądań kredytobiorcy o zasądzenie od banku, który udzielił kredytu, zapłaty (niejako „z powrotem) wszystkich rat, które od kilkunastu lat spłacał kredytobiorca. Płacenie bankowi kwot tytułem spłaty kredytu, którego nie udzielono (skoro umowa była nieważna w całości już w momencie jej zawarcia) nie ma żadnego sensu gospodarczego – co więcej, nie ma żadnej podstawy prawnej – dlatego taką spłatę określa się jako świadczenie nienależne.

Z kolei takie żądanie nazywa się roszczeniem z nienależnego świadczenia lub kondykcją. Podstawą takiego roszczenia są, między innymi, przepisy art. 405 i 410 k.c.

W ramach kondykcji kredytobiorca może domagać się od banku zwrotu wszystkiego, co świadczył na rzecz banku, wykonując nieważną umowę (a przynajmniej działając w przeświadczeniu, że jakąś umowę wykonuje). Oznacza to, że może on żądać od banku rat zapłaconych tytułem zwrotu kapitału, zapłaconych odsetek (oprocentowania), zapłaconych prowizji i innych pobranych opłat.

Należy pamiętać, że powyższy mechanizm działa w obie strony. Jeśli sąd ustali nieważność umowy i zasądzi od banku wyżej wymienione sumy pieniężne, bank będzie mógł wytoczyć przeciwko kredytobiorcy powództwo (co do zasady osobne powództwo, rozpoznawane w osobnym postępowaniu sądowym) o zwrot świadczeń, które sam spełnił. Chodzi tu mianowicie o zwrot kapitału, który wypłacono kredytobiorcy w dniu uruchomienia kredytu. Skoro jednak kredytobiorca spłacał już kredyt przez kilka lub kilkanaście lat – kwota, której bank może się domagać ulegnie odpowiedniemu zmniejszeniu. 

Może się również zdarzyć, że bank podniesie zarzut potrącenia, zarzut zatrzymania lub wytoczy powództwo wzajemne. 

  • Podniesienie zarzutu potrącenia będzie miało ten skutek, że na rzecz kredytobiorcy zostanie zasądzona kwota pomniejszona o to, co należy się bankowi (jeśli to bankowi należy się wyższa kwota niż kredytobiorcy, wówczas na rzecz kredytobiorcy nie zostanie zasądzone żadne świadczenie). 
  • Podniesienie zarzutu zatrzymania spowoduje, że wprawdzie na rzecz kredytobiorcy zostanie zasądzone świadczenie od banku, jednakże będzie on mógł je egzekwować dopiero po tym, jak sam zapłaci bankowi (czyli zwróci kapitał, który pozostał do oddania).
  • Wytoczenie powództwa wzajemnego spowoduje, że ten sam sąd będzie rozpatrywał zarówno roszczenie kredytobiorcy, jak i roszczenie banku.

Banki, nie chcąc przyznawać racji kredytobiorcom stojącym na stanowisku, że umowy o tzw. kredyty frankowe są nieważne, stosunkowo rzadko podejmują wyżej wymienione działania.

Warto zwrócić uwagę, że opisane powyżej rozwiązanie jest tym najbardziej prawidłowym. Mając na uwadze orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, zgodnie z którym ingerencja sądu w stosunek prawny powinna być możliwie najmniejsza, a luki po nieważnym postanowieniu nie można wypełniać poprzez odwołanie się do zasad słuszności, ustalonych zwyczajów czy innych klauzul generalnych – nieważnych postanowień umowy nie da się utrzymać w mocy. Umowa o tzw. kredyt frankowy nie może trwać bez tych postanowień, dlatego normalną konsekwencją jest jej nieważność.

Roszczenia oparte na założeniu o nieważności niektórych postanowień umowy (tzw. „odfrankowienie kredytu”)

W razie stwierdzenia, że: 

  1. tylko część postanowień umowy kredytu była dotknięta nieważnością oraz
  2. bez tych postanowień stosunek prawny może istnieć, a umowa mogłabyć zawarta równie dobrze bez nich

– wówczas sąd ustali, że klauzule te nie wiązały kredytobiorcy od samego początku. Ponadto, jeśli zajdzie taka potrzeba, sąd zasądzi od banku na rzecz kredytobiorcy odpowiednią sumę pieniężną (tzw. nadpłatę), którą kredytobiorca zapłacił, lecz nie musiałby tego robić, gdyby od początku w umowie nie było nieważnych klauzul.

Nadpłatę oblicza się w następujący sposób. Najpierw podsumowuje się świadczenia, które kredytobiorca spełnił na rzecz banku. Następnie przeprowadza się symulację (co jest zadaniem profesjonalnego analityka lub biegłego), która pomaga ustalić, jakie kwoty kredytobiorca musiałby zapłacić, gdyby umowa od początku była sformułowana w prawidłowy sposób.

Przykład. Kredytobiorca zapłacił, do dnia wytoczenia powództwa, 100 000 zł tytułem spłaty kapitału i oprocentowania. Jednakże, gdyby umowa nie zawierała niedozwolonych postanowień, wówczas musiałby zapłacić jedynie 80 000 zł (do tego samego momentu). Zatem kredytobiorca może domagać się (a) ustalenia, że niedozwolone postanowienia go nie wiązały oraz (b) zasądzenia od banku 20 000 zł. 

Postanowieniami, które mogą być usunięte z umowy pojedynczo, są klauzule wprowadzające mechanizm indeksacji lub denominacji oraz postanowienia, które odsyłają do bankowych tabel kursowych. Skutkiem usunięcia pojedynczych postanowień może być zatem, w ujęciu modelowym, powstanie umowy, która nie przewiduje w ogóle powiązania kwoty kredytu z kursem waluty obcej. Oznacza to, że kredyt jest uznawany za kredyt w całości złotówkowy, udzielony w PLN i spłacany w tej samej walucie, oprocentowany jednakże według stopy procentowej równej sumie stopy LIBOR i marży banku. Sąd, kontrolując nieważne postanowienia i, mówiąc metaforycznie, usuwając je z umowy, nie jest bowiem uprawniony do wykraczania poza zakres nieważnych klauzul. Nie może zatem zmienić stopy oprocentowaania na inną (na przykład na wyższą, mniej korzystną dla kredytobiorcy stopę opartą o wskaźnik WIBOR), ponieważ byłaby to nieuprawniona ingerencja w stosunek cywilnoprawny, niedopuszczalna w prawie krajowym i unijnym (sprzeczna z zasadami gospodarki wolnorynkowej). 

Należy jednak nadmienić, że w praktyce spotyka się również rozwiązania odbiegające od powyższego, choć dotyczy to zasadniczo przypadków z przeszłości i nieaktualnych linii orzeczniczych. Mianowicie sądy czasem usuwały jedynie część postanowienia umownego (np. tylko w zakresie, w jakim rzeczone postanowienie odsyłało do bankowych tabel kursowych, a nie, na przykład, do średniego kursu NBP). Wówczas umowa kredytu pozostawała umową o kredyt denominowany w CHF lub indeksowany do CHF, a zmieniał się jedynie sposób dokonywania przeliczeń ze złotych polskich na franki szwajcarskie i vice versa. Oczywiście, nawet w takiej sytuacji może się okazać, że kredytobiorca dokonał nadpłaty. Będzie ona jednak znacząco mniejsza, a tym samym na rzecz kredytobiorcy zostanie zasądzona niższa kwota. W każdym razie należy podkreślić, że rozwiązanie takie jak wskazane przykładowo powyżej, jest obecnie trudne do zaakceptowania w świetle najnowszego orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (chociażby w świetle wyroku w sprawie C-260/18, tj. w sprawie Dziubak). 

Które rozwiązanie będzie bardziej korzystne dla mnie?

Jak wynika z porównania obu rodzajów roszczeń, co do zasady bardziej korzystnym rozwiązaniem dla kredytobiorcy jest wytoczenie powództwa z żądaniem opartym o nieważność umowy kredytu w całości – pozwala to domagać się większej kwoty. Skoro jednak dojdzie do ustalenia nieważności całej umowy, to kredytobiorca będzie zobowiązany (o ile bank podejmie stosowne działania w tym kierunku) do dopłacenia kwoty odpowiadającej różnicy między kwotą wypłaconą kredytobiorcy w dniu uruchomienia kredytu a tym, co już zapłacił bankowi, wykonując umowę. Dla niektórych kredytobiorców poniesienie takich wydatków naraz (skoro umowa jest nieważna to nie obowiązują też harmonogramy spłat kredytu, wyznaczające daty spłat co miesiąc) może okazać się trudne. Aby temu zaradzić, sądowi nadano uprawnienie do rozłożenia takiego świadczenia na raty (art. 320 k.p.c.).

W praktyce kredytobiorcy decydują się na nieważność całej umowy. Jest to rozwiązanie najbardziej prawidłowe, a także, co do zasady, najkorzystniejsze dla kredytobiorcy. Jednakże celem najpełniejszego zabezpieczenia interesów klienta, podnosi się oba rodzaje roszczeń: w pierwszej kolejności roszczenia związane z nieważnością umowy, a w drugiej – roszczenie o tzw. odfrankowienie umowy. Dzięki temu nawet w sytuacji, w której sąd nie dopatrzy się nieważności całej umowy, kredytobiorca będzie miał szansę wygrać proces z bankiem oraz uwolnić się od kredytu frankowego.